Twórczość uczniów
Wiersze i proza
Łowca
Intensywny hipnotyzujący zapach, aromat cynamonowej zdrady. Nieśpiesznie rozchodzi się, dociera do nozdrzy, otumania zmysły, wabi w swym kierunku. Ofiara niczym pogrążona w letargu, słodkim korzennym uśpieniu, wkracza na teren łowcy. Zrywa się wiatr. Łowca chciwie pochłania przyniesiony mdły człowieczy zapach. Ofiara wchodzi w pułapkę. Wody jeziora szemrzą w podnieceniu. Cząsteczki powietrza drgają w ekscytacji. Łowca już czuje ten słodkawy smak, znakomitą konsystencje zwycięstwa.
Tafla jeziora o pięknym kolorze nocy, pragnie skupienia, niebezpiecznie wyczekuje. Pośrodku niej znajduje się ofiara burząca idealny ład, raniąca niezakłóconą strukturę. Z wolna podąża w hipnotycznym uniesieniu do przodu, coraz głębiej, dalej. Wody chciwie okalają jej ciało. Już prawie jej nie widać, schodzi pod ogólnie przyjęty poziom. Łowca wolno wodzi wzrokiem po swej zdobyczy, ocenia. Bezszelestnie posuwa się w jej kierunku. Czuje na swej skórze ciepło ofiary, słyszy jej przyspieszony oddech, mocne bicie serca. Wyczuwa podły zapach strachu. Jego skrzętnie skrywane szaleństwo osiąga niepokojący poziom. Nie wytrzymuje. Robi gwałtowny skok. Długie szpony wbijają się w miękką skórę. Dotkliwie ją ranią. Ofiara czuje gorącą ciecz rozprzestrzeniającą się z zawrotną prędkością w jej żyłach. Oczy pokrywają się błękitną barwą. Ciało staje się niezdolne do jakiegokolwiek ruchu. Zastygłe powietrze rozszarpuje niemy krzyk. Mordercze szpony jeziora wciągają wątłe ciało, chcą je zachować tylko dla siebie.
Łowca chciwie ogląda bezskuteczną walkę. Napawa swe pragnienia. Czerwień jest taka piękna, zakazana, inspirująca. Czuje w sobie przypływ nowej mistycznej, rozrywającej energii. Szaleństwo powoli opuszcza znękany umysł. Zmysły nareszcie powracają do ogólnie przyjętej normy. Jezioro zdaje się być pełne, nasycone, przepełnione uciążliwym bólem. Znów zapanował względny, niezakłócony spokój. Łowca powoli wynurza się z kałuży krwi, idzie w stronę brzegu. Siada na piaszczystym skraju jeziora. Jego skóra przybiera naturalny złotawy odcień.
Nikła pręga księżycowego światła pada na mieniącą się sylwetkę. Długie szpony łowcy z niebywałą precyzją wygrzebują krew spomiędzy zakamarków łuskowatych skrzydeł. Zerwał się delikatny wiatr porywając zastygły cynamonowy zapach. Łowca skończył, niedbałym ruchem ręki odgarnia długie naprzykrzające się czarne włosy. Szum szydeł rozdziera ciszę. Jego twarz wykrzywia szelmowski uśmiech. Powoli wstaje, rozgląda się uważnie, nasłuchuje. Wzbija się w powietrze niosąc za sobą pozostałości zaklętej woni. Otulony miękkością nocy znika pośród jej ciemności.

Aleksandra Konior
2TI1

Powrót


Historia Nevendaar. Pierwsze Wielkie Wojny
Na początku był Chaos. Wszechojciec postanowił stworzyć z niego piękny i cudowny świat, lecz zdecydował się powierzyć to zadania pierwszemu ze swych Aniołów, Bethrezzenowi zwanemu Konstruktorem. Bethrezzen bardzo szybko stworzył krainę bez wojen, plag i zmartwień. Inne Anioły były zazdrosne o zaufanie Wszechojca wobec Bethrezzena i gdy ten poleciał by pokazać Panu swoje dzieło, wypuściły na świat plagi orków, gobelinów i innych równie lub bardziej przerażających stworzeń. Wszechojciec, widząc dzieło Bethrezzena (zniekształcone przez resztę Aniołów) wygnał Konstruktora z boskich Planów Materialnych. Zstąpił on do Piekieł i tam stworzył własną rasę, zwana od tamtej pory Demonami lub Legionami Potępionych. Misję zasiedlenia świata powierzył Wszechojciec parze elfickich Boskich małżonków - Ilumielle i Galleanowi. Wskutek ich miłości drzewa zaczęły pękać i wychodziły z nich Elfy, które przez wewnętrzne nieporozumienia podzieliły się na 2 grupy - Elfy Szlachetne i Dzikie. Krainę zaludnił także Wotan - Pan Młota, Bóg Krasnoludów zwanych też Górskimi Klanami. Jego dzieci zaczęły się osiedlać na równinach, blisko siedlisk Elfów i zaczęły lekceważyc Elfy. To nie spodobało się Galleanowi. Zesłał dzieci Wotana do górskich przełęczy by tam żyły. Wotan był wściekły na Boga Elfów, że ten wywyższa Elfy ponad wszystko i wyzwał Go na pojedynek. Walczyli ze sobą 10 lat, bez widocznej przewagi któregoś z nich. W końcu Wotan pod postacią wilka wyrwał Galleanowi serce i cisnął je w ogień słońca. Illumielle rzuciła się za nim, by je uratować przed spaleniem, lecz było już za późno. Zrozpaczona, z ciałem zniszczonym od słońca Illumielle przyjęła imię Mortis i odeszła do Krain Śmierci, by tam stworzyć armię, która pomogłaby jej zemścić się na Wotanie. W tym samym czasie Legiony Potępionych, kierowane przez Bethrezzena przygotowały się do zniszczenia Nevendaar. Nadeszły pierwsze Wielkie Wojny… Takiej masakry świat jeszcze nie widział. Tysiące, jeśli nie miliony wojsk starły się na Wielkich Równinach. Jedynie Elfy, które po śmierci swego boga odeszły, nie brały udziału w tej walce. Armie ścierały się ze sobą przez 20 lat, bez widocznej przewagi którejś z ras…. Po 20 latach walki ustały, znużone i zdziesiątkowane armie wróciły na swoje tereny. Zginęło wielu mężnych bohaterów, najwięcej po stronie Krasnoludów, których królestwo omal że nie upadło. Nastały Czasy Pokoju….
Nastroje panujące na boskich planach materialnych były mieszane. Krwawy konflikt, w który uwikłane były 4 rasy nareszcie dobiegł końca. Wojny nie wygrał nikt. Wszechojciec był zasmucony. Imperium, niegdyś potężne państwo, którym się opiekuje odniosło pyrrusowe zwycięstwo. Imperialne wojska uniemożliwiły co prawda otwarcie Piekielnej Bramy, jednak zapłaciły za to olbrzymią cenę. Wichury wojny zabrały Cesarzową, którą jeden z żołnierzy omyłkowo wziął za Sukuba i ściął oraz Uchera, jedynego następce tronu. Nie wiadomo, czy dziedzic imperialnej korony zginął czy tylko zaginął. Strata żony i syna doprowadziła do depresji Cesarza i formalnie Imperium pozbawione jest władcy oraz mocno nadszarpnięte wojną.
Smutek panował także w Świętej Kuźni, zwyczajowym miejscu przebywania Wotana. Bóg Górskich Klanów niedawno widział, jak Stromnir Gromowładny, władca wszystkich Krasnoludów odszedł do Valhalii. Pozbawione króla klany żyją w ciągłym strachu, obawiają się Ragnarok, Zmierzchu Bogów. W trakcie pierwszych Wielkich Wojen wielu z ich braci zginęło, śniegi leżące pod murami potężnych krasnoludzkich twierdz zmieniły barwę na aksamitną.
Mortis, ta co zsyła plagi, pani Hord Nieumarłych, również nie była zadowolona. Zadał potężny cios Wotanowi, mordercy jej męża. Jej słudzy doprowadzili do upadku królestwo Krasnoludów, dzieci Wotana. Stromnir Gromowładny zginął, zemsta się dopełniła. W chwili śmierci króla Krasnoludów Nieumarli znów udali się na wieczny spoczynek. Szkielety z klekotem się rozsypały, wampiry obróciły w proch, Nekromanci powrócili do swoich samotni. Jednak smak zemsty, mimo iż słodki, był krótkotrwały. Zemsta nie przywróciła życia Galleanowi, boskiemu męzowi. Bogini musiałą znaleźć sposób na wskrzeszenie swojego małżonka.
Piekielny Plan był pusty. Bethrezzen, monarcha Legionów Potępionych, a niegdyś pierwszy z aniołów i twórca Nevendaaru, zginął. Pozbawione dowódcy Legiony łatwo zostały wygnane przez Imperium do piekielnych Otchłani. Jednak nie wypełniły woli swego pana. Nevendaar, mimo iż mocno nadwątlony wojną, która przez niego przetoczyła, nie był całkowicie spopieloną krainą. Jednak demony wiedziały, ze przed nowym uderzeniem muszą doprowadzić do odrodzenia swego władcy.
Wszechojciec nie mógł dłużej patrzeć na zniszczony świat. Użył swej boskiej mocy do odbudowania Nevendaaru. Nie miał z tym trudności, udało mu się znacznie udoskonalić dzieło Bethrezzena. Góry stały się wyższe, lasy gęstsze i pełne życia. Pod oknem nowego stwórcy wszystko rozkwitało. Szybko przestało być widoczne, że w krainie rozgrywał się olbrzymi konflikt. Pojawiły się nowe stworzenia, ptaki znów ćwierkały. Widząc odrodzenie Nevendaaru Anioły zaczęły wznosić pieśni pochwalne na cześć Wszechojca. Powrót do życia Nevendaaru spowodował zmniejszenie smutku w Imperium i królestwie Krasnoludów. W życiu mieszkańców znów pojawiła się wesoła muzyka uciszająca śpiewane dotąd pieśni śmierci. Wszystko wydawało się wracać do normy.
Układano pieśni na temat pierwszych Wielkich Wojen. Opiewano w nich bohaterów, którzy pokonywali wrogie armie i potwory. Opiewano władców stolic, w których stawiano wspaniałe budowle umożliwiające rozwój broniących królestwa żołnierzy. Śpiewano o czasach, kiedy stratedzy królewscy opracowywali dokładne plany ruchów armii na każdy dzień i wysyłali gońców mających dostarczyć nowe polecenia dowódcom wojsk. Śpiewano o czasach Rycerzy, Magów, Paladynów i Kapłanów, krasnoludzkich wojowników i alchemików, którzy stawali na polach bitem przeciwko Zombie, Szkieletom, Wilkołakom, Nekromantom czy Upiorom, Demonom, Czartom, Gargulcom. Wojska każdej z ras spotykały się również z oddziałami Zielonoskórych, zbuntowanych Elfów, Barbarzyńców. Walczono ze Smokami, Mantykorami, olbrzymimi Pająkami, zbuntowanymi Chłopami, Zbirami, zamieszkującymi górskie zbocza Niedźwiedziami. O tym, jak okropne były pierwsze Wielkie Wojny pamiętali tylko ci, których dotknęły one najbardziej.
Jednak już wkrótce czasy pokoju miały zniknąc. Pozbawione władcy Imperium zaczęło być toczone zgnilizną od wewnątrz. Lokalni baronowie z podstępnym Hubertem De Lale na czele postanowili wykorzystać słabość Cesarza i próbują przejąć kontrolę nad państwem. Pogrążone w żałobie Górskie Klany wolna próbują się podnieść z upadku. Pałają żądzą zemsty do Nieumarłych. Ogień powrócił do podziemnych kuźni, a każdy dzień przynosi kolejne tony zbroi i oręża. Mortis jeszcze raz przerwała spoczynek Nieumarłym, ponownie wzywając Hordy do walki. Chce, aby jej słudzy pomogli wskrzesić Galleana. Zaginiony przed laty Ucher stał się schronieniem dla duszy Bathrezzena. Ponieważ i monarcha powrócił, Legiony Potępionych szykują kolejny atak na Nevendaar. Nie spoczną, dopóki cała kraina nie spłonie. Imperialne wojska znów opuszczą stolice, w górach zabrzmi dźwięk rogów wojennych, znów pojawią się Nekropolie, a w kraterach wulkanów powstaną stolice Legionów Potępionych. Po raz kolejny wojenne wichry zawieją nad Nevendaarem, a armie czterech ras ponownie zetrą się na powierzchni krainy. Nadszedł kres pokoju. Nadeszły drugie Wielkie Wojny….

Dawid P. 2LP1
Powrót


.....
Sen zapada nad cichym miastem
Odczuwam znużenie tak trudnym dniem
Prześladuje mnie myśl co źle zrobiłem
W mej głowie setki myśli kołataniem
Spokojnym kołysaniem
Odpływam w gęstą mgłę
Gdzie w nowym świecie odnajduje się.
W chłodzie myśli tonę
Głosy otaczają mnie
Wzbudzają przyjemne otępienie
Letkim szeptem uspokajają mnie
Zapadam się.
Obrazy nie spójne, wyblakłe
Rozbudzają fantazje nie zwykłe
Wydarzenia nie jasne
Wydarzenia nie składne
To nie jest realne.
Sen
Mnie uspakaja
Sen
Mnie wyzwala
Uwalnia mą dusze od ciała
Powoli się oddalam


Marcin Walczak
2TT

Powrót


Bez tematu
W szkole konkurs literacki ogłoszono
Lecz tematu nam żadnego nie podali…
Tym tak wszystkich uczestników zaskoczono,
Że za pewne mało kto się pisać pali.

No bo o czym teraz pisać? Niech ktoś powie!
Bo o wszystkim i o niczym teraz można…
Brać się za to, to jak pisać na swym grobie.
Dajcie temat! Taka prośba ma pobożna.


Dawid Zdrowak
Kl. 4TR1

Powrót


Shante…
Wiesz nie jestem w tym dobry, bo nie jestem poetą,
Chciałbym od życia czegoś więcej, lecz to za wiele,
Często rozmawiam z Bogiem, nazywaj mnie ascetą,
Choć nie zawsze umiem pokierować życiowym sterem,

Jeśli myślisz że to proste. Wiedz że jesteś w błędzie,
Bo wiersze najtrudniejsze piszemy o nas samych,
Tylko dlatego teraz wiem, że mogę dotrzeć wszędzie,
Powiedz dlaczego tak jest, czemu ciągle przegrywamy,

Mamy przecież wybór, w którym pomagają bliscy,
Tylko szczerzy i zaufani, cenię ich ponad wszystko,
To przyjaciele za Tobą prosto, w ogień pójdą wszyscy,
Stawiam ich na pierwszym planie, nie jestem egoistą.

Jest jeszcze ktoś dla kogo żyję, to jest właśnie ona,
Skarbie, to dzięki Tobie cieszę się z każdej minuty
Mego życia, Bogini bez Ciebie bym tutaj skonał,
Przecież wiesz że kiedyś często chodziłem na skróty,

Ty dla mnie najważniejsza, to miłości znamiona,
Daj mi nadzieję, jesteś rozkoszą dla moich oczu,
Chcę być blisko. Chcę mieć Ciebie w ramionach,
O Tobie myślę cały czas, znów chcę Cię poczuć,

Daj mi szansę, nie chcę nic oprócz akceptacji,
Zaufaj mi, wtedy kiedy wszystko to zrozumiesz,
Daj mi nicość, jeśli uważasz że nie mam racji,
Lub okłamuj mnie, jeśli inaczej nie umiesz,

Pokochaj mnie, tylko wtedy gdy potrafisz,
Podaj mi swoją dłoń i pozostanę z Tobą,
Znienawidź mnie, gdy miłość swą przegapisz,
Wyrwij mi się z objęć, każdy pójdzie swoją drogą.

Przyszłość to cierpienie, złe wspomnienia i słowa
Pisane jak w pamiętniku, choć nic o tym nie wiem,
Tak bardzo chciałbyś zacząć wszystko od nowa,
Powiedz co jest przeszkodą, przecież mamy siebie,

Jesteś tak blisko, lecz tylko w moich marzeniach,
Najszczersza miłość, uczucie wszystko przyćmiewa,
Wiesz zrobię wszystko, by dążyć do ich spełnienia,
Rozdam bogactwa, dla Ciebie skończę jak biedak,

Wiesz tylko jedno, mojej miłości nie sprzedam,
Żyję by kochać, wiesz taki troszkę inny schemat,
To wszystko jest bezcenne, o Twoje serce zabiegam,
Lecz tego nie mam, a teraz to skończmy temat


Kamil Obszański
Kl. 1 TE

Powrót


O uczuciach
Ich znajomość się zaczęła tak, normalnie…
"Siema! Siema!" Przecież brzmi to tak banlnie!
I nic więcej by nie było, a przynajmniej
Na to nic nie wskazywało, no zwyczajnie!

Jakimś cudem zamienili pare słów.
Ta rozmowa krótka weszła im do głów.
Czy przypadkiem wywołała kilka snów…?
On chciał wiedzieć o Niej więcej! "Proszę mów"

Ona też nie stała przy tym wszystkim z boku.
Też myślała o nim więcej tuż po zmroku.
Ta ciekawość coś wniosła. Gdzie? Ulokuj!
Ta ciekawość coś im dała, lecz nie spokój.

Raz przypadkiem w jedną stronę pociągiem pojechali.
Chcieli czy nie to w tym samym przedziale się spotkali.
Miłe było to spotkanie, choć nie byli sami.
Od początku obdarzali się swoimi spojrzeniami.

Coś iskrzyło lecz sami nie wiedzieli co,
Coś czuli lecz w milczeniu. Nie powiedzą przecież bo
Tak się bali drugiej strony, jak odbierze wszystko to…
Lecz tak chcieli coś z tym zrobić zanim będzie za późno.

Ich emocje wobec siebie ulatniały się. Co gorzej
Zaraz tak ich było gęsto, że je kroć można nożem!
Tylko Oni to widzieli i nikt inny? Być może.
Co to znaczy? Co więc czują? Pozwól poznać im to Boże.

Czas mijał a Oni zbliżali się do siebie.
Tak się czuli jakby znaki widzieli gdzieś na niebie.
Ręka rękę gładziła a dlaczego, żadne nie wie.
Obaj byli w wielkiej żądzy dotyku potrzebie.

Te same myśli, gesty i charaktery mają.
Tą samą wiarę, wartości i zasady wyznawają.
Przecież z reguły przeciwieństwa się razem przyciągają…
Podobieństwa więc moc, tę samą posiadają?

Wszystko pięknie lecz musiało w końcu trafić na minę.
Chwilę piękna, magiczną trzeba zniszczyć karabinem…
Nie poradzisz, że na twarzy zmienię trochę twoją minę.
Ona miała już chłopaka a On miał już dziewczynę.

I co dalej? Ty mi powiedz, jak to wyobrażasz sobie?
Może zdradzą, może jednak starych związków będzie koniec,
Może zerwą swe kontakty, rządze zamkną w jakimś grobie…
Gdy już będę znał odpowiedź, może wtedy ją opowiem.
Daniel Zdrowak
4TR1

Powrót


O lubej
Luba piękna niczym bogini,
Urodę natura jej czyni.
Swym spojrzeniem onieśmiela
Śmiałka, którzy spojrzy w jej dziewicze źrenia.
Pomnę, że te wdzięki nie będą powodem udręki.
Jej widok ablutio serce z tęsknoty,
Ona jest obiectum wzdychoty.
Czuję Siudo owej dziewczyny absolutum amores,
Która jest pachnąca niczym bez.
Myślę o tej zapierającej dech w piersiach Afrodycie dzień i noc,
Pragnąc usłyszeć czułe: "Cześć" i "Dobranoc".
Pozostało jej ad deliberandum kogo wybrać
Za ukochanego jej serca.
Lubą tą jest Gabrysia.
Dla niej można uczynić odeum
I śpiewać jej co wieczora do snu.
Marcin Smolarski
Kl. III TH2

Powrót


Zgubić siebie. Spowiedź
Zgubić siebie. Spowiedź Grzesznik:
Dziś podszedł do mnie znowu człowiek.
O grosza prosi, śmieje się do mnie.
Nic mu nie dałem, patrzę spod powiek.
Upada na drogę, wyciąga dłonie…

Choć domu nie ma, przyjaciół zagubił,
Los go opuścił i Bóg się odwrócił,
Nie jestem lepszy od niego.
Bo zatraciłem siebie samego!

Wychodząc z domu mijam sąsiada.
Idzie po schodach, mówi do siebie.
Wzrok dawno stracił, kij mu upada.
Umysł ociemniał, nazwiska nie wie…

Choć zdrowia nie ma, rodzinę zostawił,
Los go opuścił i Bóg się odwrócił,
Nie jestem lepszy od niego.
Bo zatraciłem siebie samego!

Na co mi władza nad wszystkim, co robię?
Po każdym kroku nie ufam wciąż sobie.
Jak mam żyć dalej gdy serce kłuje
I boli wszystko, co dzisiaj czuję?

Ksiądz:
Znałem niegdyś wielu
Mój wierny przyjacielu.
Radości z życia czerpali,
Aż rozumy postradali.

Samopoczucie bardzo ważna sprawa.
Podstawa szczęścia, duszy oprawa.
Bez niego pustka, życiem noc głucha.
Tracisz lekkość i swobodę ducha.

Na ludzi donosisz, ja ci wytłumaczę:
Ten pierwszy biedak życia nie podźwignął.
Mych lekcji nie brał, nauki pominął.
Teraz samotnie na drodze płacze.

Drugiego zaś Bóg tak uhonorował,
Bo swoją rodzinę pijaństwem zdławił.
Z alkoholem poszedł, samych zostawił.
Miał tyle okazji, lecz Wszystkie zmarnował.

Widzisz, przyjacielu, nic się przypadkiem
Ludziom nie dzieje. To grzech szaleje!
Postęp rozumu człowieczeństwa upadkiem.
Miłość się chwieje. Sumienie mdleje!

Ty z Bogiem nie polemizuj.
Przykazania w skale wykute.
Ciągle rozważaj, sercem analizuj
Jak dobry student. A na pokutę …

Grzesznik:
Może księdza zdziwię,
Lub zaniepokoję.
Nauki znam prawdziwie,
Na naukach stoję.

Wszak ja nie tak dawnie
Pod ołtarzem wzorem.
Z uwielbieniem jawnie
Służyłem, z honorem.

Ksiądz:
W czym problem twój?
Czemuś zrezygnował?

Grzesznik: Ja przez codzienności znój
Przyrzeczenia nie dochował.
Głęboko w duszy zachorował.
Z myślami wciąż toczę bój!

Próbuję iść dalej, lecz się potykam.
Chcę czynić dobrze, ale złem dotyka,.
Pędzi wiek nowy, z nim świata technika.
Wyuczoną wiarę trwożny strach przenika.

Znużony nocy oczekuję.
W nocy słońce upragnione wschodzi.
Śnię beztrosko póki czas zawodzi
I natchnienia poszukuję.

Aż wreszcie znajduję!

Prawdę szczerą wyznam,
Przecież spowiedź święta.
W snach mych jest charyzma
I mądrość niepojęta.

Wcale nie oszukuję!

Widuję w nich rozmaite dziwy,
Sam sobie je tłumaczę.
A gdy przełożę na świat prawdziwy,
Siebie w nich zobaczę.

Stąd taka powstała w głowie mojej teza,
Że sen mój lepszy niż księdza katecheza.

Ksiądz:
Czy nie duszę odkupić przyszedłeś tu do mnie?
Któż inny Pismo wyłoży ci skromnie?
Sam Chrystus ustami mymi słowo wygłasza.
Drogą nawrócenia do raju zaprasza.

Zaszedłeś zbyt daleko w swoich poglądach.
Wszak nauki nasze konieczne do zbawienia!

Grzesznik:
To się okaże na pośmiertnych sądach,
Czy zyskam życie, czy wieczne cierpienia.
Ale ksiądz niech się nie wzburza,
Gdy w mej głowie myśli szaleje burza!

Ksiądz:
W twych oczach widzę powątpiewanie
W Chrystusa przeze mnie działanie.
Ja prostym narzędziem, ale pożytecznym.
W ratowaniu Bożych owieczek skutecznym.

Bolą cię uczucia, jesteś zagubiony.
Ale nie stracony!
Nie brak mi w tym momencie rozwagi,
Jak tobie brak wiary, modlitwy i odwagi.

Też powiem ci coś szczerze,
Przecież spowiedź święta.
Nie żadną prozą nie wierszem.
Zwyczajnie, po ludzkiemu.
Niech to będzie dla ciebie zachęta.
Najlepsze w tych czasach sercu takiemu
Jak Twoje, bystre i młode,
Jest kochać Boga, bliźniego i przyrodę.
Grzesznik:
Bądź miłościw mnie grzesznemu!


Michał Smolec
2TR2

Powrót


Nowoczesny świat
W dzisiejszym świecie jest wiele dróg,
Tych krętych i tych prostych,
Trudnych i łatwych.
Zbliżamy się i oddalamy,
A świat staje się nowoczesny,
Jak my.

W dzień jesteśmy zabiegani,
Ucieka nam szybko czas.
Nawet nie wiemy kiedy,
Mija dzień i już późno by naprawiać błędy.
Jesteśmy jak przybłędy,
Ciągle szukający przygody.
Stoimy na moście życia,
Patrząc jak odpływają nasze myśli.
A wiatr co chwilę rozwiewa nam włosy,
Słyszę głosy.
W ich tle rozpoznaję Twój.
Wybija się ze strumienia jakby obój.
Niełatwo oprzeć się tak słodkiemu głosowi,
Słodkiemu jak miód.
Kiedy nadchodzi noc,
Wracają obrazy z dnia,
Twój zniewalający uśmiech
I zalotne oczka, Błyszczące jak woda wypływająca z potoczka.
Noc to czas na odpoczynek,
Kiedy to Twoje włosy tkwią na poduszce,
Czekając aż rozpłyniesz się w snach
I z Twych policzków zniknie strach,
A rozjaśnieje błogi uśmiech.

A o poranku szybkie przygotowania,
Aby podjąć kolejne wyzwania,
Z uśmiechem.


Marcin Smolarski
Kl. III TH2

Powrót


Duszek
Długie korytarze,
Bezkresne aleje.
W ich oddali dostrzegam kontury,
Tajemniczej postury.
Czy to zjawa jęcząca,
Czy też panna marząca
Przy zielonej ławce,
We mgle na stawem,
W długiej sukience.
Dostrzegam istotę,
Kiedy rozmyślając przechadzałem się w partu
O poranku.

Podszedłem bliżej,
Zapytałem: "Kim jesteś?"
Odwróciła się do mnie i powiedziała:
"Duszkiem"
Nie mogłem zrozumieć sensu tego słowa,
Więc odpowiedziałem:
"O piękna, przecież jesteś kobietą".
Uśmiechnęła się mówiąc:
"Tak, dziewczyną-duszkiem,
Siedzącą w mroku nad stawem,
Myślącą o miłości
I przeszłości".

Zaproponowałem, aby poszła ze mną,
A ona pytała, co będzie dalej.
Odbędziemy podróż przyjemną
Na koniec świata milej,
Aniżeli trwać w samotności,
Serca boleści.


Marcin Smolarski
Kl. III TH2

Powrót


Jak co to
Jak co to Robisz wszystko - bo kochasz.
Jak z nim zerwiesz - to szlochasz.
Jak coś nie tak - to się fochasz…
Jak chcę pomóc - to wynocha!

Jak jest dobrze - to marudzisz
A jak źle - to się łudzisz.
Jak za późno - to się budzisz.
A nie zaśniesz - bo się nudzisz…

Jak nie wiesz - to okres…
Jak podchodzę - to mokniesz.
Jak chce tego - co dotkniesz.
Jak rodzice - to oknem!

Jak kłótnia - to darcie.
Jak wygrywasz - to na starcie.
Nie masz racji - to otwarcie.
Się upierasz jeszcze bardziej.

W łazience - godzinami.
Twój make-up - dynamit.
Brązowa - to puder.
Naturalna - chyba cudem.

Jak kumpela - no to rada:
Gadasz z innym - tylko gadasz,
Jak on z inną - to zdrada,
Robisz wojnę - nie przesadzasz…

Wyliczać tak dalej to bezsens, to bezkres.
Kochać trzeba, Kobietą przecież jesteś ;)


Daniel Zdrowak
4TR1

Powrót


Czar
Idąc pewnego dnia korytarzem,
Ujrzałem piękną Kingusię,
Uśmiechająca się do mnie z wdziękiem.
Zaczarowała mnie swoim uśmieszkiem,
Powodując u mnie zapomnienie,
Poczucia czasu zatracenie.

Spotykam ją codziennie,
A ona uśmiecha się nieodmiennie,
Z gracją,
Mego serca palpitacją.

Kiedy ją widzę,
Zapominam o codziennych troskach,
Skupiając się na jej włoskach,
Pięknie uczesanych,
Wybornie zadbanych.

Przechodząc obok niej czuję zapach lotosu,
Zmieszanego z domieszką zapachu lasu.
Wtedy unoszę się w nieznane przestrzenie,
Wydając mocne westchnienie,
Wyobrażając sobie jej spojrzenie,
Uśmiechu czar,
Rozpalającym we mnie pożar,
Rozgrzewający i rozpraszający,
O którym nie sposób myśleć w nocy.

Każdy jej uśmiech jest dla mnie słodkim darem,
Jakby kolejnym Amorem.


Marcin Smolarski
Kl. III TH2

Powrót


Okno Znów patrzę za okno, znowu ulice mokną
Widzę smutne twarze skryte pod parasolką
Każdy w swoją stronę i ukrywa samotność
Dzieci widzą tęcze, ale one chcą dorosnąć ...
SmOOk
Powrót
CZERWONA FARBA Gdy zachodzi słońce ciemność to główny wątek
A niebezpieczeństwo zmienia nocny porządek
Zmienia, nowa forma malarska
Czerwona farba na nadgarstkach.
SmOOk
Powrót
CHCĘ ... Miejscy ludzie w miejskiej apatii
Ile bym dał żeby nikt się nie martwił
Żeby miłość, znaczyła więcej niż słowo
Całe życie być z tą drugą połową
Iść wytyczoną drogą, zawsze dopiąć celu
Aby każdy człowiek mówił ,,przyjacielu"
Szacunek, żeby nabrał na wartości
Być sobie równym i bez zazdrości
Mówić sobie wszystko w cztery oczy
Mówić... żeby tylko było o czym.

SmOOk
Powrót
(c) Copyright 2011, MDproduction, Biblioteka ZSEEiM